piątek, 19 czerwca 2015

 Na wstępie chciałbym wszystkich przeprosić, za naprawdę ogromną przerwę w publikacjach. Mieliśmy bal gimnazjalny, a dodatkowo zaczął mi się remont. Teraz mamy praktycznie początek wakacji, więc postaram się (Ta aha, na pewno...) wrócić do publikowania Naruto. Jeszcze raz wszystkich gomen i zapraszam na Mrocznego Boga.
Od razu przedstawię występujące oznaczenia w tekście.
Pochylony - Myśli
Pogrubiony i Pochylony - Myśli Bijuu
Pogrubiony - Słowa Bijuu w ludzkiej formie.

Pogadanka #1
- Ej szefie! Mam pytanie. - Zakrzyczał Naruto
- No i po co krzyczysz?! Siedzę tuż obok.
- A no tak. Gomen.
- No, to co z tym pytaniem?
- No właśnie. Co się teraz dzieje, bo zupełnie zapomniałem?
- Znowu... Uciekłeś z Konohy i teraz jesteś w Wiosce Wiru, ale wszyscy myślą, że umarłeś podczas egzekucji.
- Aha...
- No co? Masz lepszy pomysł?
- No pewnie! Przychodzi Pain, zabijam go i wracam do Konohy, aby wziąć ślub z Hinatą! I wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
- Popieram! - Nagle znikąd pojawiła się Hinata.
- Widzisz szefie? Jest dwa do jednego.
- Ale ja tu rządzę, więc z twojego planu nici. Ale za to będzie bardziej dramatycznie, gdy znów się spotkacie.
- A co z moją, to znaczy z willą moich rodziców?
- Zostanie nienaruszona do twojego powrotu.
- Dobra. Mnie to pasi. A tobie?
- Jestem trochę zawiedziona, ale chyba nie mam wyjścia.
- Zgadłaś. Czyli jednogłośnie zatwierdzam stary scenariusz!
Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Sekundę później do mojego pokoju wpadł Sasuke, Sakura, Kakashi, Tsunade i kilka innych postaci.
- A my to co?! Nie mamy prawa głosu?!
- Nie, nie macie! Jak chcecie mieć prawa, to zastrajkujcie, a wtedy znajdę zmienników na wasze miejsca! Jak będą historie, których będziecie głównymi bohaterami, to wtedy pogadamy!
- A niech ci będzie!

Część 1. "Ojczyzna"
Akt 1. "Wprowadzenie"
Rozdział 1. "Ruiny Wiru"

 Dwójka shinobi odziana w czarne płaszcze stała na krawędzi. Z góry rozciągał się widok na dawno zapomnianą przez czas wioskę. Wiele budynków było zawalonych, a inne stały się podporą dla ogromnych drzew. Całość przypominała gęsty las. Tak też to wyglądało z daleka. Jedna z postaci ześliznęła się po zboczu i wkroczyła na jedną z głównych ulic wioski. Druga poszła w jej ślady i razem skierowały się do ogromnego budynku, które było centrum wioski. Wyglądem przypominał siedzibę Hokage, ale zamiast Ognia, znak oznaczał Wir. Drzwi zaskrzypiały pod naporem przybyszy. Wnętrza były mroczne i wypełnione pnączami, które przebijały się przez sufit i ściany. Postacie skierowały się do biura, w którym kiedyś urzędował Uzukage. Wewnątrz pomieszczenia leżało mnóstwo dokumentów - dowód na to, że wioska opustoszała nagle. W pośpiechu nie zdążono zabrać wszystkiego. Na samym środku biurka leżał zwój. Jedna z postaci odwróciła go. Na okładce był napis: Historia Wioski Wiru. Zwój trafił do torby, razem z kilkoma innymi. Dwie postacie opuściły biuro i skierowały się w stronę wyjścia. Przed budynkiem czekał na nich komitet powitalny. Sześciu shinobi z Konohy stało przy wejściu. TenTen, Hyuuga Neji i Rock Lee, jako jedna drużyna oraz Yamanaka Ino, Nara Shikamaru i Akimichi Chouji. Dla dwóch Cieni, to nie był problem.
- W imieniu Godaime Hokage muszę was zatrzymać i tak dalej. Reny, strasznie to upierdliwe.
- Czego szukacie w tych ruinach?
- Powiedzmy, że uczymy się historii...
- Tak czy siak, teraz pójdziecie z nami.
- Nie sądze. Tajuu Kage Bunshin no Jutsu!
- Kagemane no Jutsu!
- Hakke Kushou!
- Bakuryugeki!
- Szlag! Mógłbym użyć Rasengana, ale wtedy połapaliby się kim jestem. Trzeba to zrobić inaczej. Bunshin Daibakuha!
Wszystkie klony eksplodowały wznosząc tumany kurzu. Kiedy pył opadł po Cieniach nie było już śladu.
- Znowu nam uciekli.
- Musimy zdać raport do Tsunade. Prawdopodobnie nie będzie zadowolona.
Shinobi wrócili do wioski, a Nara Shikamaru udał się zdać raport. Podszedł do drzwi gabinetu i zapukał.
- Wejść!
- Wróciliśmy.
- I jak? To znowu on?
- Tak. Niestety znowu udało im się uciec.
- Co zabrali?
- Prawdopodobnie kilka zwojów o historii i kilka o jutsu. Nic szczególnego. Sekretna biblioteka pozostała nienaruszona.
- Całe szczęście...
- Godaime, mogę o coś zapytać?
- O co chodzi Shikamaru?
- Dlaczego trzymamy jego stan w sekrecie. Gdyby nasz rocznik się dowiedział, to wszyscy...
- ...rzuciliby to co robią i zaczną go szukać. Dlatego wstrzymam się z tym do momentu, gdy będziemy mieli szanse na sprowadzenie go.
- Rozumiem. Tak więc całą prawdę znają tylko ANBU i ja?
- Tak. Mam zamiar wprowadzić jeszcze kogoś. Zastanawiałam się nad Neji'm.
- Też podziwiam jego umiejętności przywódcze. Może się przydać, jeśli przyjdzie do ujawniania sekretów.
- Czyli uzgodnione. Możesz odejść.
- Hai.

Rozdział 2. "Klasztor"
 Dwójka Cieni wracała właśnie z wyprawy do ruin Wiru. Wyższa postać była ewidentnie chłopakiem, natomiast jego towarzyszką była dziewczyna. Przy bramie powitał ich kowal, który zawsze stał na straży bramy i kuźni rzecz jasna.
- Witajcie z powrotem, Kitsune, Sanda.
- Ciebie też dobrze widzieć. Są jakieś postępy w sprawie tego zwoju, który był w willi Namikaze?
- Niestety nie. Pieczęć jest potężna, ale wydaje mi się, że istnieje klucz, którym można go otworzyć.
- Jeśli dojdziesz do czegoś nowego, to poślij po mnie.
- Tak zrobię.
Kitsune i Sanda skierowali się do głównego wejścia. Dwoje masywnych drzwi otwarło się ukazując długi tunel, od którego odbiegało mnóstwo rozwidleń. Cienie natychmiast skierowały się do pokoju na końcu korytarza. Weszły do środka i usiadły naprzeciwko mężczyzny, który ogłoszony był Mrocznym Bogiem.
- Siadajcie. Jak poszła wam misja?
- Nie zdołaliśmy otworzyć sekretnej biblioteki, ale udało nam się zdobyć wiele zwojów.
- Były jakieś kłopoty?
- Kilkoro ninja z Liścia. Nie walczyliśmy z nimi.
- Dobrze. Daję wam wolną rękę. Możecie spróbować szczęścia w ruinach Wiru, gromadzić pieniądze, trenować, albo podjąć misję u jednego z Aniołów.
- Hai.
Kitsune i Sanda wyszli z pokoju i udali się w stronę wyjścia na powierzchnię.
- No to co chcesz teraz robić?
- Kitsune-senpai! Hirokimi-sama odkrył coś odnośnie zwoju. Prosi o niezwłoczne przybycie.
- Masz odpowiedź Sanda.
Kurier zaprowadził Cienie do kuźni, w której Hirokimi wyraźnie podekscytowany chodził w kółko zniecierpliwiony.
- O jesteście!
- Co jest ze zwojem?
- Odnalazłem położenie klucza. To pewne jutsu, które było przekazywane w klanie Namikaze.
- Czyli, żeby odblokować ten zwój, potrzebujemy innego zwoju, który znajduje się w willi Namikaze. A to znaczy, że musimy udać się do Konohy i znaleźć wyżej wymieniony przedmiot.
- Dokładnie.
- Cóż. Wiedziałem, że tam wrócę, ale nie tak szybko. Wyruszę jutro z samego rana. Sanda, zostań i potrenuj. Twoje techniki ognia są mało precyzyjne.
- Hai.






Rozdział 3. "Konoha"
 Czarnowłosy shinobi kierował się właśnie szlakiem, który prowadził do Ukrytej Wioski Liścia. Miał na sobie białą kurtkę, której tył zdobił symbol jego klanu. Był jeszcze wczesny ranek, więc nawet strażników nie było na posterunku. Przybysz przekroczył bramę i skierował się do budynku, w którym mieszkała jego dawna koleżanka z drużyny. Jednak dziewczyny nie było w domu. Właśnie wracała z nocnej zmiany w szpitalu Konohy. Zrządzeniem losu natrafiła na niego.
- S-sasuke? To naprawdę ty?
- Tak. Wróciłem i tym razem zostanę. - Sakura rzuciła się na swojego ukochanego, aby choć na chwilę zapomnieć o pogrzebie, który odbył się kilka dni temu. - Gdzie jest Naruto? Myślałem, że jak znajdę ciebie, to on będzie w pobliżu.
- Zaprowadzę cię do niego. Tylko zamknij oczy.
- Dobrze.
- I nie podglądaj Sharinganem.
- Już.
Sakura złapała go za rękę i poprowadziła ulicami Konohy. Przy wielu oknach powywieszane były czarne flagi - symbole żałoby. Po kilku minutach Sakura i Sasuke dotarli do miejsca pobytu Naruto. Jednak dziewczyna nie pozwoliła mu jeszcze otworzyć oczu. Mógł tylko słyszeć rozmowę.
- Hinata, ty znowu tutaj?
- H-hai.
- Więc naprawdę go kochałaś... - Tym razem nie było odpowiedzi. - Sasuke, otwórz oczy.
Uchiha otworzył oczy i zobaczył, że znajduje się na... cmentarzu!
- Co to za jakieś żarty?!
- Żadne żarty! Przeczytaj napis na nagrobku przed tobą.
- "Zdrajca Ukrytej Wioski Liścia - Uzumaki-Namikaze Naruto", że co! Jak to? Dlaczego?
- Ponieważ to było tak. Hinata została porwana przez Sandaime Raikage, aby zwabić Naruto. Potem, gdy Naruto go zabił, to pojawił się Hiashi, który chciał zabić jego. Hinata uratowała go raniąc swojego ojca. Nie w porę pojawił się oddział ANBU, który zażądał wyjaśnień odnośnie wydarzeń, które miały miejsce. Naruto uratował Hinatę i przejął jej odpowiedzialność za atak na Hiashiego. Trzy dni temu została wykonana egzekucja i odbył się pogrzeb. Tylko kilka osób wie, jak było naprawdę...
- Dlaczego on jest taki głupi! Jeśli ona narobiła problemów, to powinna ponieść ich konsekwencje!
- Wiesz, że ona tu stoi?
- N-nie s-szkodzi. Ja pójdę już do domu.
Hinata oddaliła się i opuściła cmentarz. Sakura wzięła potężny zamach i zadała potężny cios ostatniemu z klanu Uchiha, który uderzył o płot stojący obok.
- Za co to niby...
- Nie wiesz, że ona go kochała! Nie wiesz ile wycierpiała przez całe życie, a teraz jeszcze go straciła! I to bezpowrotnie! Musi być jej jeszcze ciężej, niż mnie, kiedy ty odszedłeś! Bo ciebie ktoś przynajmniej chciał sprowadzić! A jemu już nic nie zwróci życia! Może byłoby lepiej, gdybyś w ogóle nie wracał!
Tymczasem Cień zakradał się do Konohy. Wykorzystując swoją wiedzę na temat rozkładu patroli przekradał się omijając ludzi. Będąc na dachu jednego z wielorodzinnych domów dostrzegł chłopaka i dziewczynę, którzy szli razem trzymając się za ręce. Po chwili podszedł do nich drugi chłopak. Po krótkiej rozmowie obaj udali się w stronę gabinetu Hokage. Dziewczyna spojrzała w niebo i omal nie dostrzegła Cienia. Obserwator zainteresowany dalszym rozwojem wydarzeń postanowił pójść za nimi. Zakradł się do okna w gabinecie i zaczął słuchać. Po kilku minutach rozległo się pukanie do drzwi.
- Wejść! - rozbrzmiał potężny kobiecy głos. - Siadajcie.
- Stało się coś?
- Wszystko co ci tutaj przekaże jest ściśle tajne i nie może wyciec do nikogo z zewnątrz. Zwłaszcza twojej kuzynki.
- Rozumiem, ale co się dzieje?
- Naruto Uzumaki żyje.
- Jak to! Przecież nie dalej jak 3 dni temu został stracony!
- To był żywy klon. Kinjutsu, które tworzy dokładną kopię celu. Wraz ze znakami szczególnymi, jutsu, poziomami chakry, zapieczętowanymi demonami i całą masą innych rzeczy. Nie da się odróżnić klona od oryginału. Nawet po śmierci użytkownika technika wciąż się utrzymuje.
- Więc skąd wiadomo, że to klon?
- Prawdziwe ciało rozkłada się pod wpływem działania mikroorganizmów i czasu, podczas gdy klon po prostu zaczyna wyparowywać. Towarzyszy temu wydzielanie się lotnych substancji.
- Skoro żyje, to gdzie teraz jest?
- Został Cieniem. Tym samym, który uciekł nam ostatnio w ruinach Wiru.
- Jaka jest nasza misja?
- Żadna. Przekazałam ci tę informację, ponieważ potrzebuję doradców. Gdy zlokalizujemy jego kryjówkę, to natychmiast was tam wyślę. Razem z oddziałami ANBU.
Naruto słysząc, że jego przykrywka została ujawniona oddalił się od okna i wrócił do swojego zadania. Odnalazł willę Namikaze i wkroczył do środka. Zabrał zwój-klucz i kilka innych. Wymknął się z wioski i wrócił do klasztoru.


Rozdział 4. "Wiedza Przodków"
- Jestem.
- I jak? Masz zwój?
- Proszę.
- Dziękuję! Zaraz zabieram się za jego otwieranie. Chodź ze mną. To nie potrwa długo.
- Gdzie jest Sanda?
- Powiedziała, że idzie szukać ziół górskich.
Odpieczętowanie zwoju poszło gładko i teraz wszystkie jego tajemnice mogły zostać ujawnione. Naruto podszedł do stołu i otworzył go. Momentalnie zwaliło go z nóg. Obudził się po chwili w dziwnym miejscu. Nagle usłyszał donośny, męski głos.
- Podaj swoje imię.
- Uzumaki-Namikaze Naruto.
- Syn Namikaze Minato i Uzumaki Kushiny. Zostałam uprzedzona o twoim przybyciu.
- Przez kogo? I co to za miejsce?
Nagle minęła go kobieca postać. Jej twarz zasłonięta była maską, a jedyne co Naruto zobaczył to czerwone włosy.
- Przejdźmy się. To co tu widzisz to kraina naszych przodków. Są tutaj ich wspomnienia i życiorysy. Wielkie biblioteki i potężni wrogowie. Za pośrednictwem sekretnych portali rozsianych po całym świecie możesz wdzierać się do tych wspomnień i przeżywać żywoty swoich przodków. Do raz odwiedzonego wspomnienia możesz wrócić za pośrednictwem tego zwoju. Pamiętaj, aby nie zatracić się w przeszłości.
- Czekaj! No i pięknie. Mogłaby przynajmniej pokazać mi wyjście.
Znikąd pojawiła się druga postać. Tym razem był to mężczyzna. Także miał maskę, spod której wystawały blond włosy.
- Wiedziałem, że o tym zapomni. Aby dotrzeć do wspomnień przodków musisz wejść w stan medytacji w jednym z portali. Wyglądają one tak, jak ten za tobą. Są to drzwi w obydwie strony. Czyli wejście i wyjście jednocześnie. Życzę powodzenia.
- On przynajmniej coś wytłumaczył. Ciekawe czy to działa.
Naruto usiadł ze skrzyżowanymi nogami w miejscu, które wskazał mu mężczyzna. Po chwili ocknął się na ziemi. Na stole leżał otwarty zwój.
- Co to było?
- Kitsune nic ci nie jest?
- Nie. Co się właśnie stało?
- Nagle wszystko błysnęło. Po chwili przecieram oczy, a ty już tu leżysz.
- Przecież byłem tam co najmniej kilka minut... Dziwne. A co ze zwojem?
- Cały. To musiała być jakaś pułapka. Nadaje się tylko do wyrzucenia.
- Nie. Zatrzymam go. Może ma jakieś zastosowanie, o którym nie wiemy.

Rozdział 5. "Syn Marnotrawny"
- Więc wróciłeś?
- Hai. Przemyślałem to co pani powiedziała. Nie do końca w to wierzę, ale tu przynajmniej będę miał dach nad głową.
- Wracasz do drużyny siódmej.
- Coś się zmieniło?
- Oprócz tego, co przekazała ci Sakura, to nic nowego. Ciągle szukamy zmiennika, ale ciężko znaleźć kogoś wolnego.
- Czyli póki co mamy wolne?
- Kakashi trenuje młodszą ekipę, a Sakura uczy się u mnie. Możesz poprzyjmować jakieś lokalne zlecenia, albo pozwiedzać wioskę. Formalnie ciągle jesteście drużyną. Możesz odejść.
Sasuke udał się do starej willi klanu Uchiha. Zastał tam kompletną ruderę. Aby doprowadzić budynek do stanu użyteczności będzie musiał poświęcić dużo czasu i jeszcze więcej pieniędzy. Ale w końcu musi odbudować swój klan, a remont rezydencji będzie dobrym początkiem.
- Ohayo Sasuke-kun.
- Cześć dziewczyny.
- Masz jakieś zajęcie na teraz?
- Teraz raczej nie. Chciałem tu przyjść, żeby zobaczyć jak wygląda rezydencja. Macie jakąś sprawę?
- Kakashi-sensei powiedział, że chce się z tobą spotkać jutro w południe na polu nr 12. To może być coś ważnego.
- Przekaż mu, że będę.
- Gdzie masz zamiar spać? Nie to że jestem wścibska, ale zaczyna robić się późno więc...
- Nie wiem. Miałem zamiar przenocować w rezydencji, ale obawiam się, że może runąć jak tylko dotknę drzwi.
- Masz zamiar coś z nią zrobić?
- Planuję ją zburzyć, uprzednio wynosząc wszystko co może przydać się w przyszłości i postawić całą willę od nowa.
- Bardzo ambitnie. Ale na teraz nie masz gdzie spać...
- Chciałbym przenocować jakiś czas u ciebie, jeśli to nie jest problem.
- A skądże. Wynajęłam sobie małe mieszkanie niedaleko stąd. Chodź zaprowadzę cię.
- Ja pójdę poszukam Neji'ego. Już kilka godzin siedzi w gabinecie Hokage.
- Na razie TenTen.
Sakura wzięła Sasuke za rękę i zaprowadziła go do swojego nowego mieszkania. Było małe, ale miejsca wystarczy dla dwóch osób. Niestety było tylko jedno podwójne łóżko, więc przyjaciele musieli spać razem, ale najwidoczniej im to nie przeszkadzało, ponieważ już kilka minut od wejścia do domu spali razem po całym dniu pełnym rewelacji.

Rozdział 6. "Grobowiec"
 Właśnie wstawał nowy dzień. Promienie słońca leniwie przesuwały się w górę pościeli, żeby w końcu dotrzeć do powiek blondwłosego shinobi. Naruto wstał, ubrał się i opuścił pokój. Znał swoją partnerkę i wiedział jak długo potrafi zbierać różne rośliny. Nigdy specjalnie go to nie fascynowało, ale doceniał skuteczność trucizn i lekarstw, które przygotowywała. W głowie wciąż dudniły mu wydarzenia dnia poprzedniego. Bardzo zaciekawiła go możliwość przeżywania żywotów przodków. Jednak wiedział, że nie ma teraz na to czasu. Postanowił udać się do Wioski Wiru. Jednak jego celem nie była biblioteka, ale sama wioska. Naruto wiedział, że kiedyś będzie potrzebował innej kryjówki, niż te zapewnione przez Mrocznego Boga. Spakował swój sprzęt i ruszył do wyjścia. Minął strażników i udał się w stronę Uzu. Chwilę po przekroczeniu granic wioski wyczuł ukrywającą się w ruinach osobę. Postanowił sprawdzić kto to był. Zastał tam mężczyznę wraz z żoną i nastoletnim synem.
- Kto idzie? Mam broń! Nie zbliżaj się!
- Spokojnie. Chcę porozmawiać. Po pierwsze co tu robicie?
- Jestem tylko zwykłym cieślą. Zajmuje się obróbką drewna i drobnymi naprawami. A to mój syn i żona.
- Jesteście strasznie podenerwowani. Chowacie się przed kimś?
- Widzisz, nie mieszkamy nigdzie na stałe, a podczas naszych podróży podpadliśmy miejscowym bandytom. Teraz przez cały czas boimy ruszyć się z miejsca.
- Jak długo tu jesteście?
- Tydzień, może dwa. Nie wiem. Przeszukiwaliśmy wioskę w poszukiwaniu jakichkolwiek zapasów, ale prawie nic nie znaleźliśmy.
- Jesteś cieślą tak? Znasz się na architekturze?
- Trochę...
- Dałbyś radę naprawić te budynki?
- No nie wiem. To naprawdę solidne rzemiosło. Jeśli miałbym odpowiednie materiały, to kto wie...
- Kage Bunshin no Jutsu! On z wami zostanie i dopilnuje, żeby nic się wam nie stało, aż do mojego powrotu. Wtedy pomówimy o odbudowie.
Naruto opuścił kryjówkę cieśli i wyszedł poza teren wioski. Korzystając ze swoich umiejętności tropiących zdołał odkryć kryjówkę bandytów. Wyciągnął swój kunai i zasłonił odblaskowe elementy stroju. Po cichu zakradł się do obozu. Minął strażników i ruszył prosto po przywódcę. Jednak nie udało mu się tego zakończyć jednym czystym cięciem. W sali herszta był sensor. W dodatku dobry.
- Kto idzie?!
- Tylko Cień...
- Karin pilnuj go!
- Prosto przed tobą panie!
- Iaido!
- Samuraj. Świetnie... - Naruto sparował cios katany, ale tylko dzięki swojemu refleksowi. - Chciałem mieć to z głowy, ale chyba muszę walczyć. Kuraigan: Genkaku: Teki Bunshin! [ Kuraigan: Zwidy: Klon Wroga! ]
- Karin to jakieś klony?!
- Tylko zwidy! Ten z prawej jest prawdziwy!
- Mam cię! Raiton: Hinotama! [ Raiton: Piorun Kulisty! ]
- Shimata! - Naruto został trafiony i odrzucony na ścianę. - Zaraz ci pokażę! Futon: Kazekunai! [ Futon: Kunai Wiatru! ] - Herszt został trafiony i przyszpilony przez kilkanaście kunai'ów. Jego sensor natychmiast podbiegł do ciała swojego pana i sprawdził czynności życiowe.
- On nie żyje... Co ja teraz zrobię...
- Będziesz stawiać opór?
- Możesz mnie zabić... Nie mam powodu do życia.
- Proste rozwiązania co... Tak łatwo nie będzie. Pójdziesz ze mną do Uzu i pomożesz w jej odbudowie.
- Skąd wiesz o Uzu? Tylko mój klan zna położenie ruin...
- Uzumaki?
- T-tak...
- Jestem Naruto. Uzumaki Naruto.
- U-uzumaki... Ty też przeżyłeś...
- Nie wiem, ale teraz musimy się stąd zabierać. Reszta może się pokapować.
- D-dobrze.
- Jest stąd jakieś wyjście?
- Ukryta dziura w ścianie za tronem.
- Dobrze. - Kątem oka Naruto dostrzegł pewien krąg. Do złudzenia przypominał krąg, który wskazał mu mężczyzna w masce. Postanowił spróbować szczęścia. - Idź przodem. Zaraz do ciebie dołączę. - Naruto podszedł do kręgu i usiadł pośrodku. Po chwili ocknął się na latającej wyspie. Zauważył posąg. Podszedł do niego i przeczytał podpis. - "Uzukański Asasyn z Epoki Samurajów - Kiroko Uzumaki." Zabójca? Nieciekawy początek, ale nie mogę oceniać książki po okładce. Trzeba się mu przyjrzeć. - Pod inskrypcją było kilka pieczęci. Naruto wykonał je w podanej kolejności i momentalnie odpłynął.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz